Poczucie kulinarnej
fiesty wokół nas potęgowało się jeszcze bardziej, za każdym
razem gdy byliśmy na wybrzeżu. Barrakuda, czerwony snapper (po
polsku uroczo zwany lucjanem czerwonym), tuńczyk, marlin, makrela,
mahi-mahi (???:) krewetki królewskie, małże, kałamarnice, kalmary
– to tylko niektóre z opcji do wyboru, jakie mieliśmy, jedząc
lunch czy kolację w nadmorskich miejscowościach. Na szczęście
udało nam się spróbować większość delikwentów z tej listy:)
Ryby i owoce morza były
zawsze mistrzowsko przyrządzone na grillu i świetnie przyprawione.
Wątpię, czy kiedykolwiek uda mi się wspiąć na ten poziom,
szczególnie wspominając moje ostatnie eksperymenty z przyrządzaniem
ryb, w efekcie których otrzymałam parokrotnie coś wysuszonego i
gumowatego...
W przypadku owoców morza
skupiłam się więc przede wszystkim na cieszeniu się jedzeniem,
dając za wygraną jeśli chodzi o analizowanie składników marynaty
i technik przygotowania. Sporo uwagi poświęciłam natomiast
dodatkom, które praktycznie za każdym razem i w każdym miejscu,
mogły konkurować z rybą w kategorii „mistrzostwo smaku”.
Zazwyczaj składały się one z prostych składników i jednej-dwóch
przypraw nadających wszystkiemu ton. Nie pozostając jednak
gołosłowną, poniżej kilka pomysłów, czym można udoskonalić
nawet gumowatą rybę z piekarnika (do tej pory rolę „odwracacza
uwagi” od ryby pełniło u mnie bezbłędne guacamole).
→ Podgotowana, a
następnie podsmażona na maśle fasolka szparagowa, kiełki,
marchew, szpinak, doprawione czosnkiem i trawą cytrynową (lub tylko
czosnkiem).
→ Sam szpinak
przesmażony z trawą cytrynową (i ewentualnie chilli).
→ Fasolka szparagowa,
kiełki, marchew lekko podgotowane, podane na zimno, przyprawione
chilli, sokiem z limonki i wiórkami kokosowymi.
→ Sałatka z drobno
pokrojonej surowej marchwi, ananasa, świeżego ogórka, przełamane
ostrym chilli i ewentualnie skropione sokiem z limonki.
→ Dobrym pomysłem, dla
lubiących jeść palcami jest podanie ryby (a najlepiej owoców
morza, które lepiej sprawdzają się jako tzw. finger food) z
dodatkami, które można sobie samodzielnie dobierać: kapustą, lub
chrupiąca odmianą sałaty, ogórkiem, liśćmi melisy lub bazylii,
pomidorową pastą chilli (czyli popularnym w Indonezji sambal),
czy grillowanym bakłażanem, który podobnie jak świeże warzywa,
łagodzi ostry smak chilli. Do tego bardzo dobrze komponuje się
sticky rice, czyli kleista odmiana ryżu (idealny do podjadania
ręką), również dla zneutralizowania smaku.
![]() |
Może i ryba wyglądała przerażająco, ale smakowała wybornie;) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz